Kuroi Shi
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
AutorWiadomość
Kuroi Shi
Kuroi Shi
Grabarz
Cmentarze to historia zaklęta w kamieniu.
lub
Historia zaklęta w kamieniach.
lub
Historia zaklęta w mogiłach.
lub
Pamięć zaklęta w kamieniu.
Kuroi Shi Tumblr_nyuvwjcO0g1tt3wuco1_500 KUROI SHI
Urodził się – ochrzcili,
podrósł – ożenili,
umarł – pochowali
i na grobie napisali,
że był błazen.
Apteczka (I)
https://oldbutgold.forumpolish.com/t79-harold-shipman-budowa https://mirai-jisei.forumpolish.com/t89-relacje-kuroi-shi#158

Post dodany: 1/9/2021, 11:01
image_fiche

Kuroi Shi

icone_membre

Grupa: MIESZKAŃCY
Data urodzenia: Brak dokładnej daty. Szacowany wiek to 38 lata
Wzrost i waga: 197 cm. | 95 kg.
Zawód: Grabarz | Nocami Matka Teresa
Kolor włosów: Czarne
Kolor oczu: Czarne

Atrybuty

Krzepa
⚪⚪⚪
Zręczność
⚪⚪⚪
Specjalizacja
⚪⚪⚪
Perswazja
⚪⚪⚪
Percepcja
⚪⚪⚪
Intuicja
⚫⚪⚪
Silna wola
⚪⚪⚪
Siła duchowa
⚪⚪⚪

Predyspozycje

Zwinne palce
Dobry słuch

Wady

Rozrabiaka
Klaustrofobia

Freedom


Wygląd:
Mężczyzna mierzący 197 centymetrów i wadze zbliżającej się setki, nijak nie wpisuje się w obraz  grabarza, za którego się ma. Nie jest gruby, jest dobrze zbudowany, głównie na ramionach, a to pewnie zasługa jego pracy. [Patrz na spoiler]. Tak czy inaczej zobaczenie go na cmentarzu nie będzie żadną nowością, więcej czasu spędza z trupami, niż z żywymi. Czasem nawet pilnuje ich ciał, zwłaszcza tych, które trafiły do jego kostnicy bez imion, bez żadnych informacji. Czeka aż rodzina, czy ktokolwiek się po nie zgłosi, no chyba że ciało zaczyna ponownie żyć i pełzać, to wtedy decyduje się na pochówek truchła. WW nocy zobaczenie go na cmentarzu może równać się z zawałem i wpadnięciem do mogiły, którą ów wcześniej wykopał. Nie wygląda na przyjaznego, wręcz  przeciwnie, zimny wręcz beznamiętny wyraz twarzy potrafi przywołać dreszcze, tak samo jak narzędzia, którymi sprawnie operuje nie tylko na cmentarzu, ale i poza nim. Choć stara się dbać o higienę, jak i o ubiór, to często chodzi w potarganych włosach, jak dziad, jak i pogiętych ubraniach, które po intensywnym dniu sprawiają, że mężczyzna wygląda jak menel, jednak bardziej wprawione oko, bez wątpienia dostrzeże iż ubiór jaki preferuje Harold jest wojskowym. Luźne spodnie, koszula, kurtka, z wieloma kieszeniami, które nigdy nie są puste. Dobrze dopasowane, nie ma możliwości posądzenia go o kradzież, których się dopuszcza i to przynajmniej raz dziennie.  
Jeżeli chodzi o jego wygląd, warto tutaj jeszcze dodać, że w przypadku zerwania z niego ubrań, możliwym będzie dostrzeżenie wielu blizn. Każda z niej ma swoją historie, które sięgają daleko w jego przeszłość. Szereg blizn, wykonanych ostrymi narzędziami, kilka kutych , a na plecach ma wypalone piętno w postaci krzyża. Jego łapy są duże, ale i szorstkie, ze starymi odciskami, zapewne od szpadla czy od młotka.  

Charakter:
- zimny o stoickim spokoju, odpychający : Przyjdź i porozmawiaj z nim. Powie Ci wiele, wiele Cię nauczy, bo wiele też widział i przeżył. Możesz go spróbować nawet oszukać, istnieje jednak małe prawdopodobieństwo, że zobaczysz u niego gniew, złość, czy nawet radość. Choć doskonale zna i umie okazywać emocje, to większość z nich zachowuje w sobie. Taka osobowość, czy może praca to na nim wymusiła? Choć lubi sobie czasem pogawędzić z innymi, zwłaszcza o interesach, to bardzo często przez swój charakter i styl bycia, wiele osób zraża do siebie, czasem słusznie, a czasem zupełnie niepotrzebnie.

- Intrygant i złodziej : Pracuje w różnych miejscach i z różnymi ludźmi, oraz ich problemami. Gdziekolwiek jednak by nie był wszędzie niemal opinie mają o nim tą samą. Wykona swoją robotę jak należy, jednak wiąże się z tym zniknięcie cennych rzeczy, które ludzie mają zwyczaj składać wraz ze swoimi bliskimi. Co gorsza choć wielu go otwarcie o to podejrzewa, a on nigdy nie zaprzecza, ani też nie potwierdza, to nie ma otwartych dowodów na jego winę. Ach te hieny cmentarne.

- Farbowany lis: Kłamca z niego, jak ich mało. Pod przykrywką współczucia rodzinom które straciły bliskich, czy nawet podczas pochówków kogoś ważnego, ma tendencje do wypytywania ludzi o ich problemy, zmartwienia i inne sekrety, korzystając jednocześnie z ich załamania emocjonalnego. W tych trudnych czasach ciężko znaleźć wsparcie u kogokolwiek, dlatego nawet te udawane potrafi wyciągnąć z człowieka wiele cennych informacji. A gdy zawodzi współczucie... Zawsze można się napić...

- Światełko w tunelu : Nie chodzi tu o nic innego, jak o przejaw jego dobrej części człowieczeństwa. Podczas przechadzek po mieście ma skłonności do pomagania głównie dzieciom i młodym ludziom  w potrzebie. Tu da im złotego fanta by wymieniły na jedzenie, a innym razem zapewnia chwilowe schronienie za różne atrakcje i wiedzę.

- Inteligentny : Niech nie zwodzi nikogo wygląd mężczyzny, wbrew pozorom, typ spod ciemnej gwiazdy poprzez wiele kontaktów dorobił się wielu źródeł informacji w postaci różnych książek, artykułów, czy sztuczek technologicznych.  Nie jest jednak chodzącą encyklopedią, mimo to, to wystarczy by nawiązywać kolejne kontakty, czy biznesy.

Ciekawostki:
• Jeżeli chcesz się czegoś dowiedzieć, zwłaszcza o czymś sprzed lat, grabarz Ci prawdę powie. Oczywiście nie za darmo. Wiedzę pozyskuje od ludzi, a czasem i z grobów, gdyż potrafią one mówić.
• Zna doskonale cały etap pochówku, od ostatniego oddechu, aż do wylądowania w mogile. Znaczy się nie to żeby umarł, ale doskonale wie jak czuje się osoba, która np obudzi się 6 stóp pod ziemią.  Sam sprzed laty został zakopany żywcem. To wydarzenie wzbudziło w nim  klaustrofobie.
• W jego trofeach które zabrał komuś z grobu znajdują się drogocenności, takie jak np biżuteria, rodzinne, rodowe pierścienie. Broń w postaci noży, sztyletów, a nawet i pistoletów. Zegarki, kolczyki i inne broszki. Nie sprzedaje ich, rozdaje.
• Posiada kontakty zarówno z policją, jak i Kyūshi, czy Yamaguchi. Każda z tych grup czasem zwraca się do niego z różnymi prośbami. Jedni chcą informacji, inni chcą zatrzeć ślady, a inni szukają złota.
• Jeżeli nie ma go na cmentarzu, znaleźć go można w slumsach, gdzie bardzo często szuka kłopotów, bądź materiałów na trumnę, czy do trumny.
• Uważaj byku! To kanibal... Swój głód skupia głównie na młodych zwłokach, czy to dzieci, czy nastolatków. Nie powinno się więc mu dokuczać, bo poza próbą zabicia was, może i was zjeść.  Jego znajomość anatomii potrafi wzbudzić u wielu podejrzenia.
• Na próżne szukać jego rodziny, czy informacji skąd pochodzi. Nikt do końca nie ma pewności kim tak na prawdę jest mężczyzna. Wszystko za sprawą przysług, które oddał i o co prosił w zamian.
• Podejrzewana anhedonia.
• Patolog: Choć nie ma w tym wykształcenia, ani tym bardziej tytułów, to jednak posiada wiedzę, która pozwala mu ocenić przyczynę wielu zgonów, czy to spowodowane atakiem nożownika, czy to przy użyciu jakieś trucizny.

Historia:

Przybył na świat jako pierwszy i jedyny syn Państwa Shi. Matka chłopca już, gdy z nim była brzemienna, spotkała na swojej drodze problemy podłoża biologicznego, które zagrażały jej dziecku. W domu nie powodziło się za dobrze, mimo iż głowa rodziny niejednokrotnie stawała na głowie, by móc zapewnić swoim bliskim byt. Wszystko drożało, a z każdym kolejnym rokiem życie umykało z nich znacznie szybciej, niż jeszcze przed laty. Co było tego winą? Wiek? A może zatrute środowisko, które wydawało się już dogorywać. Mimo wprowadzonych planów przez ekologów, sposób życia ludności już w latach 60, jak nie dalej, zbierały swoje żniwo. Nie potrzeba było już kataklizmów. Natura będąca zniewoloną przez ludzi zaczęła pochłaniać coraz więcej żyć. Tu choroby wywołane smogiem, tam z żywności przepełnionej antybiotykami, a gdzie indziej brak dostatecznej ilości tlenu. To była jedynie góra lodowa tego wszystkiego, która w końcu się obróciła wokół własnej osi, pokazując w pełni skutki działań ludzkości. Wracając jednak do kobiety... Mimu wielkich starań nie doniosła ciąży do końca. Jej mąż ostatni raz ją widział na sali sortowniczej, gdy lekarz prowadzący zarządził cesarskie cięcie, jednocześnie skazując przy tym kobietę na śmierć. Ta zawsze chciała mieć dziecko, nawet kosztem swojego życia. Osierocony chłopiec został więc z ojcem, lecz nie na długo. Nie zdążył go nawet odchować, gdy rząd Japonii zaapelował o powrót do armii. Będąc pod naciskiem wojska, zdecydował się oddać swojego syna do jednego z klasztorów, niedaleko małej prowincji. Uważał, że tak będzie dla nich najlepiej, że wróci po niego, gdy tylko opuści wojsko. Los jednak nie odkrył jeszcze wszystkich swoich kart...
Kuroi pozostawiony pod opieką duchownych dorastał. Nie świadom katastrof, jakie obecnie się działy w Japonii. Był za mały ,by rozumieć te polityczne spory, no i nie wiele o tym mówiono w jego środowisku. Przyjmował nauki, bardzo często niezbyt chętnie. Zaszczepione w niż ziarenko buddyzmu nie rozrastało się tak, jak zakon by tego od niego chciał. Nie został jednak wyrzucony. Gdy posiadał 17 lat był już świadom tego co się działo na świecie. Nie popierał tego, jednocześnie korzystał z biblioteki zakonu, by dowiedzieć się więcej, nie tylko globalnych sporach, ale i z innych dziedzin. Prowincja należała do biednej, a mieszkańcy, którzy w niej mieszkali zazwyczaj utrzymywali się z darów, jakie ofiarowało im pole. Nie było tu dużo mężczyzn, znaczną większość stanowiły kobiety, które, choć często były ozdobą mężczyzny, to i musiały im usługiwać w zamian, za dom, czy pożywienie. Układ z reguły większości tak pasował. Kobieta w domu, mężczyzna zapewnia byt. Wiele kobiet jednak było bez mężów, ani też nie były w związkach. Były one więc w większej mierze skazane na litość czy to klasztoru, czy innych rodzin. Te, które były starsze i najczęściej wdowami, przygarniały jedną z nich, by miał go się nimi zająć na starość. Małe miasteczko więc nie było zbyt silne, ani też bogate, dlatego zdarzało się, że czasem znalazła się zgraja zbirów, którzy chcieli ograbić ten kurwidołek.
Tak też było tej nocy, gdy Kuroi, mając już 20 lat, czynnie towarzyszył w życiu klasztoru. Już wtedy był dobrze zbudowanym mężczyzną, który niemal od razu zdradzał po wyglądzie, że nie jest tutejszy. Bardzo często nazywano go tam Lucjuszem, który niósł światło, gdy dookoła panował mrok. Nie znaczyło to nic innego, jak niesienie pomocy tym, którzy go o to poprosili. Czy to na działce, czy to w jakimś remoncie. Pomagał, oczywiście nie za darmo. Wracając jednak do feralnej nocy, do miasteczka przybył obcy człowiek, który gdy tylko włamał się do klasztoru, do sali modlitewnej, gdzie było najwięcej kosztowności, został zaskoczony przez Kuroi, który w tym czasie był w bibliotece zaraz przy tym pomieszczeniu. Napastnik przy mężczyźnie wyglądał jak Dawid przy Goliacie. Doszło między nimi do szarpaniny, a hałasy przewracających się zdobień, czy kielichów zbudził tutejszego duchownego, gdy dotarł na miejsce zaspany, a zarazem zaskoczony mężczyzna zobaczył, Kuroi, który pochylał się nad drugim mężczyzną, jednocześnie katując jego głowę, mosiężnym pozłacanym posążkiem buddy. Pewne było, iż nie było kogo tu ratować. Rozpryski krwi, tkanek i powtarzające się uderzenia wskazywały na amok młodego człowieka. Dopiero gdy szał z niego zszedł, czym prędzej odsunął się od zwłok. Sam był poraniony, głównie pozacinany najprawdopodobniej przez nóż napastnika.
"Zawinęliśmy ciało w prześcieradło. Prawdę mówiąc, ja to zrobiłem. Nie chciałem by ktokolwiek sprzątał to co zrobiłem. Zrobiłem coś okropnego... Kapłan jednak zawsze powtarzał, aby świętych miejsc bronic. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Ojciec nie tak mnie wychował, a mimo to, gdy zobaczył me dzieło, nie powiedział nic. Zwinięte ciało zabrałem na pobliski cmentarz, gdzie wykopałem mogiłę i zakopałem ciało. Do tego momentu towarzyszyła mi jedynie cisza, a gdy chciałem odejść. Podszedł do mnie mężczyzna, który mnie tu przyjął.
- Dobrze zrobiłeś chłopcze. Ta kaplica jest ostoją naszej wiary. Gdyby jej brakło, nic nie zostałoby z naszego domu.
Nie wiedziałem, czy chciał mnie pocieszyć, lecz odniosłem dziwne wrażenie, że nie mówił tego pierwszy raz. Żyłem tu od dziecka. Nie widziałem żadnych rabusi, a jednak widziałem, jak na cmentarzu przybywają groby. Niewyjaśnione groby. Nie spodziewałem się jednak, że to dopiero namiastka tego, co miało nastąpić."
Sytuacja z tamtej nocy nie powtórzyła się już, to co zrobił zostało jedynie między nim, a jego mistrzem. W każdym bądź razie tak myślał Kuroi. Nikt o tym nie mówił, nic o tym nie słyszał, a mimo to miał wrażenie, że ludzie patrzą na niego znacznie inaczej. Jak na zagrożenie, a zarazem jako obrońcę. Nie czuł się nim. Zabójstwo, jakie dokonał odbiła na nim swoje piętno.
Wszystko było w porządku, on z kolejnymi latami starał się nie wracać do wspomnień. Choć nadal planował na terenie klasztoru, to odsunął się od niego znacznie. Po śmierci Grabarza dostał propozycje pracy jako pomocnik przy pochówkach. Potrzebował pieniędzy, gdyż chciał się usamodzielnić. Początkowo zajmował się tylko organizacją mogiły i jej zakopaniem. Z czasem jednak gdy nabierał doświadczenia, jego zakres obowiązków zwiększył się.

Rok 2087
Rok ten zebrał obfite żniwo u sąsiadów. On będąc już dorosłym mężczyzną, który posiadał fach w ręce szukał wiele prac, lecz z jego preferencjami nie wiele osób chciało go zatrudnić. Szukał prac równie w krematoriach, czy też w kostnicach. Nie zaglądał jednak do salonów pogrzebowych, do czasu, gdy nie został do tego zmuszony. Gdy brakuje pieniędzy i jedzenia, tonący brzytwy się chwyta.

"Nie wiem, który to był dzień... Gdy się obudziłem, nic nie widziałem, za to jednak czułem, jak coś mnie dociska w dół. Było tu ciasno i ciemno. Gdy próbowałem wziąć oddech, poczułem, jak tu jest sucho. W niekontrolowanym odruchu zacząłem kaszleć, siłując się, by przewrócić na bok. Przetarłem twarz dłonią, czując, jak między twarzą a ręką, pojawił się piasek. Zapach, jaki tu towarzyszył... Wiedziałem, że byłem pod ziemią... Wilgoć i zapach ziemi. Nie wiedziałem, jak głęboko byłem, mimo to próbowałem się przewrócić na brzuch. Siłowałem się, by podnieść, im bardziej napierałem ramionami i biodrami, tym bardziej czułem, jak ziemia kruszy się na plecach. Nie byłem zakopany mocno, inaczej ziemia by się tak nie poddała. Nie miałem siły, jednocześnie wiedziałem, że musiałem się wydrapać. Nie wiem, ile to trwało, gdy udało mi się ziemie wypchać na tyle, by kleknąć na kucach, próbowałem wstać, prostując nogi, próbując wypchać biodrami ziemie do góry. Po dłuższych szarpaninach udało mi się przebić ręką na wierzch. Drapałem i rozpychałem się ramieniem, gdy je cofnąłem, poczułem świeże powietrze. Odurzyło mnie to, do tego stopnia, że niemal od razu osłabłem, nie mówiąc, już o tym, że po chwili wzięło mnie na wymioty. Nie mając wypływu na drżenie swojego ciała, zacząłem tarzać się we własnych rzygach. Byłem jak polizany lizak rzucony w piasek. Wydrapałem się nie długo po tym na wierzch, lecz nie miałem siły, by zrobić coś więcej. Czułem swój smród, czułem, jak robaki pełzały, nie tylko po mej twarzy, czułem je także na dupie. To, co wtedy czułem było tak małostkowe.., że w pierwszych chwilach nie wiele byłem wstanie myśleć. Dopiero gdy wywlekłem się z mogiły i ukryłem w jednej z krypt, mogłem zasnąć i odpocząć, a gdy się obudziłem, mogłem bardziej świadomie spojrzeć na to, co się właściwie stało...
________________________________C.D.N._______________________________"





Tak bardzo się poświęca. :
Alchemist
Alchemist
Administrator
https://oldbutgold.forumpolish.com HTTPS://MIRAI-JISEI.FORUMPOLISH.COM

Post dodany: 4/9/2021, 15:27
Karta zaakceptowana

Wynagrodzenie: 18 PA, 500 ¥

Zebrane PA i ¥ możesz wydać w tym temacie. Natomiast wnioskować o mieszkanie w tym.

Zostałeś przypisany do grupy Mieszkańcy, jako grabarz możesz pracować na cmentarzu i w domach pogrzebowych.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry